Strona:PL Władysław Orkan-W Roztokach tom I 091.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Sprawiedliwy człek, ani słowa. Z Panem Bogiem jada...
Widział, jak się nabożnie żegnał, kładąc łyżkę, i podziękował »za te dary«.
— Jakim prawem on ma mieć spokój, kiedy tamten...
— Czemuż ty nie jesz, bracie? — zagadnęła Zośka.
Mruknął coś w odpowiedzi i odsunął stołek. Czuł się tu prawie obcym, daremno kryć przed sobą. Nie ma do kogo słowa przepowiedzieć. Nie mówi się tu nigdy o rzeczach niewidocznych dla oka, wszystkie myśli kręcą się około kłopotów.
— Pożyć tak z dziesiątek lat w tej życia mielnicy, to można dostać owczej kołowacizny, ani sie człek nie opatrzy, jak sie raptem straci i wnet sie stanie błędnym cieniem swojego żywota. Wypatruj wtedy człeku duszy w piętach i lamentuj poniewczasie nad sobą. Ani cię pies nie pożałuje, boś sam, nie poniewoli, wetknął szyję w to jarzmo... Ciągnij mocno, zapieraj sie nogami, a nie ustaj. Świat sobie, a ty sobie. Oto życie nasze kochane... Poczciwy naród! Zaprzęgnął sie i chwali Boga, błogosławiąc dary... A niech was jasne pioruny!... Kto przywyknął do gnójnicy, niech ją pije zdrów. Ale niech w drugiego nie wmawia, że to woda studzienna, świeża, bo...