Strona:PL Władysław Orwid - Stefan Okrzeja.pdf/16

Ta strona została uwierzytelniona.

kurator sądu wojennego, pułkownik Granowskij.
Okrzeja spokojnie odpowiadał na pytania, a zeznania jego nosiły jakiś ton spokojny i uroczysty, jaki nadaje słowom stojące tuż obok widmo śmierci.
Ostatnie jego przemówienie, mimo prostoty, wywołało wstrząsające wrażenie:
— Przyznaję się do przypisywanych mi w akcie oskarżenia czynów — rozpoczął swe przemówienie Okrzeja, — ale nie w tym oświetleniu, jakie im akt ostarżenia niesłusznie nadaje. Takie jednostki jak Sarap, Czepielewicz i inne osobiście mogłyby mi pozostać nieznane i obojętne. Nie przeciw nim walczyłem: wszystko mi było jedno, które z nich zginą. Nie jestem przeto winien ani zabójstwa Czepielewicza, ani zamachu na innych, ani nawet ran Sarapa, którego, według aktu oskarżenia — chciałem jakoby specjalnie zabić za nadużycia nad robotnikami. Popełniłem czyn polityczny i wskutek tego taka powinna być charakterystyka mojego czynu i takim jego oświetlenie... Osobistości powinny być z rachuby usunięte.
— Od dziecka raziło mnie zestawienie nędzy