Strona:PL Władysław Orwid - Stefan Okrzeja.pdf/21

Ta strona została uwierzytelniona.

mogła wpłynąć dodatnio na los podsądnego, sądził go przecież sąd rosyjski w Królestwie polskim, ten sam sąd, którego głowa — Plewe — późniejszy wszechpotężny minister w sprawie Filipiny Płaskowickiej, nauczycielki wiejskiej, wyrzekł te pamiętne słowa:
— Nikt z badanych nie potrafił powiedzieć nam o pani nic złego, lud nazywa cię świętą — wszystko to jest najlepszym dowodem, jak dalece jest pani dla nas niebezpieczną. — Cyniczne to wyznanie dosadnie charakteryzuje rolę organów sprawiedliwości u nas, które zgodnie z ogólnym systemem rządu dążą do wytępienia w narodzie najlepszych.
Przechodząc do strony formalnej, obrońca z matematyczną ścisłością, jak się słusznie wyraził, dowiódł, że, na zasadzie obowiązujących praw, Okrzeja nie może być skazany na śmierć, że prokuratura, wyrywając paragrafy starego i nowego kodeksu, tworzy właściwie jakieś nowe, ad hoc skomponowane normy prawne, by osiągnąć cel zamierzony.
— Sądzę — nadmienił adwokat w jednym z końcowych ustępów swej obrony, że sędziowie jako wojskowi będą mieli dość cywilnej odwagi, by stanąć po stronie prawdy i prawa