smutny i bezbrzeżnie znękany, była prawie pewną przypuszczenia:
— Nie tylko Majkowska... widzisz przecież, jak oni wszyscy grają!... co to jest ten ich teatr!...
— Czyś pan uważał, jak Cabińska grała dzisiaj?
— Czy uważałem?... ja to codziennie widzę, ja to dawno wiem, czem oni są... dawno!... Cóż to jest sam Cabiński?.. błazen, linoskok, któremu za moich czasów nie danoby grać lokaja!... A Władek! to artysta, co?... Bydlę, które ze sceny robi dom publiczny!... on grywa tylko dla swoich kochanek! Jego panowie są szewcami fryzyerami, a jego fryzyerzy i szewcy są... andrusami z nad Wisły... Cóż oni wprowadzają na scenę?... Łobuzeryę, ulicę, szwargot, błoto... A Glas, co to jest?... Pijaczyna w życiu, to mniejsza, ale nie wolno prawdziwemu artyście włóczyć się z najwstrętniejszą hołotą po szynkach; nie wolno artyście wprowadzać na scenę czkawek pijackich, ani ordynarnego brutalstwa... Zobacz w „Majstrze i czeladniku“ Żółkowskiego; to typ, skończony typ pijaka, wzięty szeroko i klasycznie; jest tam i giest i poza i mimika i jest szlachetność... Cóż Glas z tej roli robi?... robi brudnego, wstrętnego, zapijaczonego szewca najlichszego gatunku. To sztuka!.. A Pieś?... Pieś także nie lepszy, choć ma markę dobrego artysty... ale to nędza, wieczna partanina; ma humor na scenie taki, jaki mają psy, kiedy się gryzą, ale nie ludzki i nie szlachecki... i nie nasz!...
Zamilkł na chwilę i przetarł sobie oczy długą, chudą ręką, o węzłowatych cienkich palcach.
— A Krzykiewicz?... a Wawrzek?... a Razowiec?...
Strona:PL Władysław Stanisław Reymont - Komedyantka.djvu/177
Ta strona została skorygowana.