Strona:PL Władysław Stanisław Reymont - Komedyantka.djvu/420

Ta strona została przepisana.
XI.


Sezon się skończył.
Cabiński wyjeżdżał do Płocka, z zupełnie nowem towarzystwem, bo mu Topolski zabrał najlepsze siły, a reszta rozpierzchła się po różnych towarzystwach.
W cukierni na Nowym-Świecie Krzykiewicz, który zerwał z Ciepiszewskim, zakładał swoje towarzystwo.
Stanisławski także organizował małą działówkę.
Topolski już montował swoje towarzystwo na Lublin.
Teatrzyki cisza zalegała śmiertelna.
Sceny były pozabijane deskami, garderoby i wejścia pozamykane na głucho, na werandach stały połamane krzesła i rupiecie.
Liście drzew leciały na ziemię, a strzępy afiszów ostatnich szeleściły smutnie na wietrze.
Sezon się skończył.
Nikt już tutaj nie zaglądał, bo wędrowne ptactwo zabierało się do odlotu, tylko Janka siłą przyzwyczajenia przychodziła jeszcze, spoglądała przez chwilę na pustki i powracała.
Cabińska napisała do niej list bardzo serdecznie, zapraszający do siebie.
Poszła.
Pakowano się już do drogi.
Ogromne kufry i kosze stały na środku pokojów,