Strona:PL Władysław Stanisław Reymont - Komedyantka.djvu/436

Ta strona została skorygowana.

Patrzyła w niego, ale nic nie mogąc sobie przypomnieć, ani nic zrozumieć, poszła.
Na Nowym-Świecie, w jednem z Chambres-garniers kazała sobie dać numer, atramentu, papieru listowego i kopertę. Gdy jej dostarczono wszystkiego, zamknęła drzwi na klucz i napisała dwa listy: jeden krótki, suchy i jakiś boleśnie ironiczny do ojca, a drugi długi i zupełnie spokojny do Głogowskiego. Zawiadamiała obydwóch o swojem samobójstwie.
Zaadresowała jak najdokładniej, z pewną nawet starannością i położyła na widocznem miejscu.
Później, najspokojniej wyjęła flaszeczkę z kieszeni, odkorkowała, przyjrzała się pod światło płynowi i nie myśląc już, ani się wahając — wypiła do dna...
Rozkrzyżowała nagle ręce, w blado-sinej twarzy zajaśniał jakiś błysk trwogi, a oczy jakby olśnione próżnią bezmierną, która się przed nią roztoczyła, przymknęły się i upadła na wznak w strasznych bólach, jakie ją porwały.


∗                              ∗

W kilka dni później, Kotlicki, powróciwszy z Lublina, gdzie instalował niejako towarzystwo Topolskiego, przeglądał w cukierni pisma i jakimś trafem szczególnym przeczytał w rubryce wypadków, następującą wiadomość:

Samobójstwo aktorki.
We wtorek w Chambres-garniers na Nowym-Świecie służba usłyszała jęki, wydobywające się z numeru, który przed godziną zajęła jakaś nieznajoma kobieta, wyłamała drzwi i oczom jej przedstawił się straszny widok.