Słoneczny dzień już się śnił domom, śpiącym w zimnych mgłach, śnił się drzewom skulonym i drżącym, śnił się morzu, bełkocącemu sennie u brzegów, i śnił się tęsknie wszystkiemu, co w odrętwiałej, zimnej cichości nocy marcowej cierpi i czeka i pragnie.
Naraz, jak zwiastun świtu, gdzieś z bardzo daleka, zasyczała syrena okrętowa; chrapliwy, pierzasty głos z trudem przedzierał się wskroś mgieł lodowatych i jakby się skarżył żałośnie, łkająco i długo w pustych ulicach na śpiących jeszcze pilotów.
Aż miasto usłyszało, wciśnięte pomiędzy ocean i góry, ulice, zasypane kołtunami mgieł, zaczęły się budzić, zatopniałe szyby pięter patrzyły jeszcze nieprzytomnie, ale już na dole w szarych tumanach wykwitały światła, zaklekotały saboty na oślizgłych chodnikach, otwierały się drzwi, jakaś klapa sklepu opadła ze szczękiem łańcuchów, mur obciążony kurzami, wyłaniał się z mgieł, a od
Strona:PL Władysław Stanisław Reymont - Pisma - Tom 32 - Ave Patria.djvu/081
Ta strona została uwierzytelniona.
TĘSKNOTA