Strona:PL Władysław Stanisław Reymont - Pisma - Tom 32 - Ave Patria.djvu/087

Ta strona została uwierzytelniona.

Trzecią była młoda dziewczyna, smukła i świeża, jak pęd wierzbowy, w oczach miała niebo przeczyste, a pełne usta nabrzmiewały krwią żądzy, niby dźwięk miedzi w poranek wiośniany, pachniała kwiatem jabłoni.
— Mój mąż zrobił majątek w Klondyke i powraca bogaty.
— Mój narzeczony powraca z Kanady, pobierzemy się i wyjedziemy daleko.
— Mój syn powraca do mnie, powraca! — szeptała słodko matka.
Już się teraz znały i kochały współczuciem tęsknoty.
Mieszkały na tej stromej uliczce, spadającej od katedry.
I już odtąd jednocześnie budził je ryk syren i razem chodziły do portu, razem na wybrzeże i razem do katedry, w cień głęboki naw i razem lały łzy błagające i szeptały modlitwy.
Ale dnie przechodziły nieubłagane.
Wiosna już nadeszła i dnie nizały się w różaniec blasków, woni i kwiatów, w hymn wszechmocnego słońca.
...I były jak marzenia młodzieńcze, różaną mgłą przysłonięte, pełne cichych westchnień, uśmiechów, tęsknych śpiewań, zapachów, rozbrzmiewających pęków, nagłych smutków i słodkich łez zarazem.
A one czekały.
...I były jakby utkane z płomienistych barw, ziemia lśniła szmaragdem, niebo wisiało płytą błę-