— Może pan wypadkiem wie co o palarni opjum?
Polak odsunął się nieco, spojrzał bystro na mnie, powiedział kilka słów do Chińczyka, z którym zamienił spojrzenie porozumienia, bo jakiś uśmiech tajemniczy i słaby przeleciał im po twarzach, i zwrócił się do mnie.
— Paliłeś już pan kiedy?
— Nie, nigdy, ale chciałbym. Chciałbym sprawdzić, o ile faktyczne wrażenia palacza opjum są podobne do snutych na ten temat.
— Pomiędzy opisami a rzeczywistością jest bardzo małe podobieństwo. Wrażenia te są wprost niemożebne, aby je opisać lub opowiedzieć.
Spojrzałem na niego zdziwiony, bo kiedy kończył, oczy mu się przysłoniły jakby mgłą, twarz znieruchomiała i cofnęła się w głąb, a na ustach wił się dziwny uśmiech omdlewania.
— Znam to dobrze. Byłem dość długo w Chinach, a zresztą i w Londynie istotnie jest miejsce, gdzie można wypalić fajkę opjum.
— Więc znacie adres? — zawołałem uradowany.
— Ba! Jesteśmy stałymi abonentami — odpowiedział cicho.
Zacząłem go prosić bardzo o wprowadzenie. Zamienił kilka słów z Chińczykiem i załatwiliśmy interes krótko. Trzeba było dwóch rzeczy: mieć funt na zapłacenie wejścia i dać uroczyste słowo niezdradzenia tajemnicy.
Strona:PL Władysław Stanisław Reymont - Pisma - Tom 32 - Ave Patria.djvu/098
Ta strona została uwierzytelniona.