Strona:PL Władysław Stanisław Reymont - Pisma - Tom 32 - Ave Patria.djvu/144

Ta strona została uwierzytelniona.

Opadły wachlarze, cyrk się zasłuchał na mgnienie, niektóre usta poruszały się w modlitwie, a gdzie niegdzie biała ręka czyniła śpiesznie znak krzyża.
— To śpiewali w kaplicy cyrkowej ci, którzy mieli walczyć.
Ale tłum wybuchnął niecierpliwie, niespodziany grzmot tupań i krzyków zatargał murami.
Mosiężne trąby dają uroczysty sygnał.
Opadają wachlarze, staje się cisza.
Wypada na arenę dwóch jeźdźców w średniowiecznych strojach, pędzą galopem pod lożę królewską po klucze od stajni byków i pozwolenie na zaczęcie walki.
Po chwili, gdy muzyka grzmi triumfalnym marszem, otwierają się szerokie wierzeje i wywala się wspaniały pochód.
Na bokach jadą konno pikadorzy z pikami w rękach, cali w żółtych skórach i w stalowych pancerzach na nogach, idą banderillerzy z czerwonemi i żółtemi kapami na rękach, idzie służba przybrana w czerwień, idą muły w czerwonych zaprzęgach i w pióropuszach, idą stajenni, a w pośrodku, z nakrytemi głowami, idą espady dumni, strojni, wspaniali…
Ciągną zwartą falangą dokoła areny, kręgiem, zamkniętym wysokim parkanem, dzielącym plac walki od widzów, po żółtym piasku idą mocnym, rytmicznym krokiem, niby gladjatorzy, idący na śmierć, z oczami w oczach tłumu, w ciszy podziwu,