Ale napróżno, niema już ratunku, żelazny krąg dokoła, wszędzie zastępuje kapa, grozi pika, straszny krzyk, wszędzie nieprzełamany mur ludzi, wszędzie śmierć czyha i przerażenie.
Banderilleros wbił mu w grzbiet dwie chorągiewki.
Byk, już rozszalały, ciska się nieprzytomnie.
Drugi banderilleros wbija mu jeszcze dwie.
Zaryczał przeciągle, bije ogonem po bokach skrwawionych i okręca się w miejscu, chcąc się pozbyć tych strasznych pióropuszów.
Naraz trzeci banderilleros biegnie na niego, rzuca się zuchwale wprost na rogi i wbija mu trzecią parę chorągiewek.
Orkan uniesień zerwał się z ław.
Byk już dostatecznie przygotowany do ostatniej walki.
— Fuentes! Fuentes! — krzyczą imię ulubieńca.
Espada występuje powoli z błyszczącem ostrzem w ręku.
Pierwsza szpada Hiszpanji, niezwyciężony, niepokonany, nieustraszony, bożyszcze tłumów, chwała ich i duma, posuwa się w ulewie spojrzeń miłosnych i braw dumnym, wyniosłym krokiem, i zimnemi oczami śledzi niepokojące ruchy byka.
Ruszyli na siebie!
Wiąże się walka cicha, gwałtowna i nieubłagana.
Strona:PL Władysław Stanisław Reymont - Pisma - Tom 32 - Ave Patria.djvu/155
Ta strona została uwierzytelniona.