Byłem na ogólnym wiecu i nie pójdę już na żaden więcej.
Targowica próżności, popisów i ambicyjek. Tragiczna farsa, prowadzona przez tych, którzy mogą przekrzyczeć tłumy. Wielka licytacja frazesów i obietnic. Stu mówców, a wciąż to samo, te same gesty, te same liczmany, te same pozy, i te same brawa i krzyki wyjców, zapychających sale...
Wolę ludowe wiece pod gołem niebem, są bowiem czynem uświadamiania, pełnym godności i powagi. Prawda: tam przemawia sam lud, tam woła sama krzywda i ból serdeczny, nie zaś tonografy ludzkie, obżarte broszurkami i pijane żądzą popisów.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Stęchłe frazesy groźniejsze są dla świata niźli dżuma.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Na Krakowskiem spotykam straszny korowód.
Na małym ręcznym wózku leży zabity Żyd, leży wznak, piersi ma obnażone, pokryte krwią zakrzepłą i porwane w ohydne strzępy, głowę przechylił wtył, oczy ma szeroko otwarte, usta rozchylone, jakby jeszcze śpiewał w uniesieniu, jakby jeszcze szedł w pochodzie.
Dostał pięć kul i bagnetem w brzuch.
Wiozą go wolno, niby podarty w bojach sztandar wolności.
Jest jak zastygły krzyk!