Strona:PL Władysław Tarnawski - Autograf sonetów Szekspira P25.jpg

Ta strona została skorygowana.

I stamtąd skraść cię mogą, bo skarbu bezmierność
Gotowa do kradzieży skusić samą wierność.


49.  Na chwilę — gdyby przyniósł los chwilę tak ciemną;
Gdy pokażesz mej nędzy czoło niełaskawe,
Gdy przyjaźń twa podkreśli rozliczenie ze mną,
By móc radom i względom wszelakim zdać sprawę;
Na chwilę, gdy jak obcy przejdziesz, a blask żywszy
Ze słońca twego oka ku mnie nie wytryśnie,
Bo miłość, całą swoją istotę straciwszy,
W płaszcz powagi otulać będzie się umyślnie;
Na tę chwilę już okop wznoszę — smętna praca! —
A pomaga świadomość, jak mało wart jestem,
Przeciwko mnie samemu moja dłoń się zwraca,
Ciebie usprawiedliwiam przyjacielskim gestem;
Wszak miałeś pełne prawo porzucić biedaka,
Bo za co masz mnie kochać? Gdzie przyczyna taka?


50.  O, jak mi ciężko jechać, kiedy jest widoczne,
Że to, ku czemu zmierzam, to, co jest mi celem,
Ozwie się do mnie, kiedy wygodnie odpocznę:
„Tyle mil między tobą już a przyjacielem.“
I zwierzęciu, co niesie mnie, ciąży ten przedział,
Brzemię smutku na szybki bieg mu nie pozwala,
Jakby mu jego instynkt do ucha powiedział,
Że ja klnę szybkość, która od ciebie oddala;
I na nic je do biegu pobudzać żelazem,
Którym mu raz i drugi gniew boki zakrwawi;
Wierzchowiec ciężko wzdycha, ja z nim cierpię razem,
A westchnienie ból cięższy, niż ostroga, sprawi,
Bo jasno mi tę smutną prawdę przypomina:
Przede mną smutek, za mną radość ma jedyna.