Strona:PL Władysław Tarnawski - Autograf sonetów Szekspira P32.jpg

Ta strona została skorygowana.

Widziałem oceany, w zwycięskim pochodzie
Odbierające lądom ziemie ich bogate,
I ląd, który wydzierał posiadłości wodzie;
Widziałem, jak w zysk strata, zysk zmieniał się w stratę.
Więc patrząc na ten szereg nieustannych przemian,
Na wspaniałość, co oprzeć nie mogła się zmianie,
Wiem, że nie ujdzie temu najpiękniejszy z ziemian,
Że przyjdzie Czas, ażeby zabrać me kochanie.
Ta myśl śmierci się równa i płyną łzy moje,
Że posiadam to, czego utraty się boję.


65.  Gdy bronz, kamień i ziemia i bezkresne morze
Korzy się tak przed śmierci srogim majestatem,
Czy się przed jej wściekłością wdzięk obronić może,
Wdzięk, który siłą równa się li tylko z kwiatem?
Nigdy go miodny oddech lata nie ocali
Przed dniami, z których każdy bije weń taranem,
Jeśli potężnym skałom i bramom ze stali
Zwyciężyć w walce z Czasem także nie jest danem.
Drżę z lęku: I gdzież, Czasu najdroższy klejnocie,
Skryć cię, aby on w swojej nie złożył cię skrzyni?
Gdzie ręka, co powstrzyma go w zawrotnym locie?
Kto piękność przed tym zbójcą bezpieczną uczyni?
Nikt, nikt, chyba cudowną mej miłości mocą
Czarne głoski piękności blaskiem zamigocą.


66.  Strudzon tym wszystkim, śmierci pragnę i spokoju:
Oto zasługa z torbą rodzi się żebraczą;
Oto nędzne nie chadza we wspaniałym stroju;
Oto krzywoprzysięstwem losy cnotę znaczą;
Oto niezasłużone czoło honor złoci;
Oto dziewicza cnota pchnięta w toń niesławy;
Oto co doskonałe jest, krzywda sromoci;