Strona:PL Władysław Tarnawski - Autograf sonetów Szekspira P46.jpg

Ta strona została skorygowana.

Język, który o tobie mówiąc, pragnie zranić
I czyni twe igraszki celem pośmiewiska,
Potrafi cię jedynie pochwałami ganić;
Tak blask twego imienia i w obmowie błyska.
O, jakże cudne sobie obrały mieszkanie
Owe występki, które są zakałą twoją,
Gdy uroda zarzuca swą osłonę na nie
I plamy dla patrzących w jej barwy się stroją!
Uszanuj, mój serdeczny, takie przywileje:
Przy złym użyciu nawet twardy nóż tępieje.


96.  Jeden mówi, że błądzi młodość twa, bo płocha,
Drugi o twej swawoli młodocianej czarze,
Niejeden naraz błędy i swawolę kocha;
W czar zmieniasz błąd, jeżeli w tobie się ukaże.
Jak gdy wielka królowa zasiądzie na tronie,
Lichy klejnot na palcu jej zda się wspaniały,
Tak w tobie blaskiem cnoty każdy błąd zapłonie;
Błędy przez to, że twoje, cnotami się stały.
Jakże by wilk okrutny mógł usidlać owce,
Gdyby mógł się w jagnięce ustroić pozory!
Iluż byś ty patrzących zawiódł na manowce,
Gdybyś wszystkie swej krasy roztoczył splendory!
Ale ty nie czyń tego; miłość ma tak prawa,
Że i ty jesteś moim i twa dobra sława.


97.  Jakąż boleść przyniosło mi rozstanie z tobą,
Który zmiennego roku rozpogadzasz czoło!
Jakież zimno i jakie dni tchnące żałobą,
Jaka grudniowa pustka i jałowość wkoło!
A przecie wówczas lato było w swym rozkwicie,
Była jesień, obfita w owoce i ziarna,
Ta wdowa, w której łonie tętni nowe życie,
Gdy po śmierci małżonka zostanie ciężarna.