Strona:PL Władysław Tarnawski - Autograf sonetów Szekspira P52.jpg

Ta strona została skorygowana.

Świeżym ogniem wciąż płonie miłość wiecznie żywa,
Nie uznaje lat pyłu ni czasu potęgi,
Zmarszczkami nieuchronnych zmarszczek nie nazywa,
Lecz co dawniej wkładała, i dziś wkłada w księgi;
Natchnienie ją w pierwotne ubiera kolory
Mimo wszelkie starości i śmierci pozory.


109.  O, nigdy tego nie mów, żem ja przeniewierca,
Choć żar przygasł, gdy nasza rozeszła się ścieżka;
Równie łatwo mi odejść od własnego serca,
Od własnej duszy, która w twojej piersi mieszka;
Tam jest dom mej miłości; odszedłem gdzieś w dale;
Tak, jak podróżnik wraca w swe strony ojczyste,
Wracam na czas i czas mnie nie odmienił wcale,
By z wszelkich plam się obmyć, przynoszę łzy czyste.
Lecz nie wierz, choćby moją istnością owładły,
Wszelakie błędy, które w ślad człowieka biegą,
Abym był za jakimiś pogonił widziadły,
A tak wspaniałe skarby rzucił — dla niczego;
Lekce ważę świat cały — wyznam to niekłamnie,
Ty, wonna różo moja, wszystkim jesteś dla mnie.


110.  Ach, prawda, żem się włóczył tu i tam, był karmą
Oczu ludzkich w pstrociźnie błazna, żem rozpruwał
Własną pierś; żem najdroższe sprzedawał pół darmo;
Żem w stare grzechy nowe uczucia przekuwał.
To prawda, żem na prawdę spoglądał z ukosa
I nieufnie, a przecie pośród zmian i ruchu
Zdobyłem nową młodość; widzą to niebiosa,
Żeś z prób wyszedł największym skarbem mym, o druhu.
Dziś to skończone, ty zaś bierz co nieskończone;
Poza jedną wszelaka strawa mi obrzydła,
Już żądzą żadnych nowych przyjaźni nie płonę,