Strona:PL Władysław Tarnawski - Autograf sonetów Szekspira P65.jpg

Ta strona została skorygowana.

139.  Nie wymagaj ode mnie, bym sam był rzecznikiem
Tych krzywd, które od ciebie me serce znosiło,
I nie rań mnie oczyma, lecz tylko językiem,
Nie zabijaj podstępnie, lecz z siłą walcz siłą;
Mów, że kochasz innego, ale, gdym przytomny,
Moja droga, na boki nie strzelaj oczyma;
Na cóż chytrość? Wiesz dobrze, przewadze ogromnej
I tak słaba załoga placu nie dotrzyma.
Lecz nie, będę cię bronił: Tyś wiedziała dobrze,
Iż moimi wrogami były twe spojrzenia,
Przeto gdzie indziej każesz im wojować chrobrze,
Niechaj zdala ode mnie szerzą spustoszenia.
Lecz nie czyń tak, kochanie; jam już przez twe wdzięki
Niemal zabity; dobij i skróć moje męki.


140.  Bądź tak mądra, jak sroga; nie drażnij uciskiem
Cierpliwości, co dotąd przemówić mi wzbrania;
Bo smutek da mi słowa i słów strzeli błyskiem
Ogrom męki, dla której nie masz zlitowania.
Można uczyć cię? Nie wiem; lecz radzę, o droga,
Mów, że mnie kochasz, chociaż i nie kochasz zgoła,
Tak, jak lekarz choremu, chociaż śmierć u proga,
Mówiąc o wyzdrowieniu, chmurę spędza z czoła.
Mogę wpaść w rozpacz, rozpacz zmysły mi pomiesza
I szaleństwo o tobie źle mówić mi każe,
A świat lubi obmowę i szalona rzesza
Gotowa chętnie wierzyć w szalone potwarze.
By tak nie było, by cię nie szarpano kłamnie,
Dumnym sercem daleka, oczy zwracaj na mnie.


141.  Zaiste, to nie wzrok mój kocha cię tak bardzo,