Strona:PL Władysław Tarnawski - Autograf sonetów Szekspira P71.jpg

Ta strona została skorygowana.

Sama unicestwiłaś mą uczciwą wiarę.
Bom przysięgał na ziemi i nieba ogromy,
Że znam cię dobrą, wierną, kochająca, stałą;
Byś ty jaśniała światu, byłem niewidomy
Lub głosiłem to, czego oko nie widziało;
Przysięgałem, żeś piękna, – krzywoprzysięstw tysiąc
Jest w tym jednym – na kłamstwo tak ohydne przysiąc!


153.  Kupido swą pochodnię odłożył, snem zdjęty;
Wnet, tę chwilę Diany dziewica wyzyska
I żar, niecący miłość, zanurzy w odmęty
Zimnego źródła, które w pobliżu wytryska.
Już cudownych własności nabrało to źródło,
Zawrzało od miłości świętego płomienia
I, choć minęły wieki, dotąd nie wychłódło,
A kąpiąc się w nim, ludzie leczą swe schorzenia.
Lecz pochodnię w mej lubej zapaliwszy oczach,
Kupido nią na próbę dotknął mego łona
I ja dziś szukam zdrowia w źródliska przezroczach
W nadziei, że miłosną niemoc mą pokona.
Napróżno; inna kąpiel potrzebna mi co dnia,
Bo w oku, skąd ma ogień Kupida pochodnia.


154.  Snem zmorzony raz leżał miłości bóg mały,
Przy nim pochodnia, w sercach wzniecająca płomień;
Nadeszły nimfy, które czystość ślubowały
I nie widział miłosnych twórca oszołomień,
Jak najpiękniejsza z dziewic tych rękę wyciąga
Po głownię, co paliła wiernych serc miliony,
Nie słyszał, jak monarsze żądz dumnie urąga,
I jej dziewiczą ręką został rozbrojony.