nie uzgodnionych nie zatwierdzę. Ci, którzy całą akcję wyborów wzięli w swoje ręce, nie przypuszczali bym mógł to uczynić. Z p. Fudakowskim łączyły mnie jak najlepsze stosunki, był on Prezesem zjednoczonych organizacyj ziemiańskich więc było to rzeczą drażliwą i nieprzyjemną dla mnie osobiście cośkolwiek przeciwko niemu uczynić, niemniej sumienie moje nie pozwalało mnie ustąpić. W mojem rozumieniu Bank Polski powinien był być placówką służącą najwyżej pojętym interesom Państwa. Gdy widziałem, że zorganizowane sfery gospodarcze chcą z Banku zrobić sobie powolne narzędzie wpływów i rywalizacji oraz ambicji grup i zawodów, zdecydowałem się pójść do walki z tą grą, świadom będąc, że mnie to drogo będzie kosztowało. Od tego bowiem czasu miałem przeciwko sobie usposobienie miarodajnych sfer ziemiańskich. Niemniej, aż do ostatka, naciskowi na mnie wywieranemu nie ustąpiłem i przy następnych wyborach uzupełniających, które nastąpiły niezadługo po pierwszych, sfery gospodarcze musiały całkowicie uzgodnić swoje stanowisko z rządem, przyczem wszedł do Rady Fudakowski, który osobiście miał po temu wszystkie dane, ale również i Mielczarski. Wybór Fudakowskiego stał się możliwym wobec tego, że ustąpił Steczkowski, który został mianowany na Prezesa Banku Gospodarstwa krajowego.
Sprawa wyboru do władz Banku Polskiego była pierwszem ostrzeżeniem pod moim adresem, wskazującym, że autorytet moralny nie wiele znaczy, gdy idzie o interes i wpływ materjalny. Mój autorytet wtedy był niewątpliwym i stał na najwyższym szczeblu, a jednak sfery gospodarcze z tem się nie liczyły. Ustąpiły tylko przed nakazem władzy, gdyż musiałem się oprzeć na prawie pisemnem, nie mogąc liczyć na porozumienie, wypływające z prawa moralnego, które przecież jako twórca Banku Polskiego posiadałem.
Strona:PL W Grabski-Dwa lata pracy u podstaw panstwowosci naszej (1924-1925).djvu/056
Ta strona została uwierzytelniona.