nem dziełem prawniczem i to samodzielnie w Polsce wypracowanem. Ustawa niemiecka ukazała się później od naszej i na polskiej twórczości prawniczej wzorowaną była.
Jak było do przewidzenia „lex Zoll” wywołała duże niezadowolenie. W porównaniu z normami niemieckiemi w naszej ustawie normy są dużo więcej szczegółowe, bo idące od 5% do 50% a właściwie do 100%. Przytem w naszej ustawie normy idą w swojej rozciągłości dalej od ustawy niemieckiej w kierunku właśnie więcej dla wierzycieli korzystnym. To, że normy w naszej ustawie idą na ogół wysoko, stało się to na skutek wyraźnych moich nalegań. Gdyby nie takie moje naleganie, zapewne nasza ustawa nie przekroczyłaby normy 25%. Zdaniem moim norma 5% od których zaczyna się nasza waloryzacja jest za niska. Ale na to nie mogłem oddziałać, gdyż te 5% jako najniższa stawka miały swoich gorących obrońców. Każdy szczegół ustawy był bardzo dokładnie badany i sumiennie obmyślany.
Na razie, po wyjściu „lex Zoll”, wierzyciele nie byli niezadowoleni, gdyż otrzymali znacznie więcej niż mieli poprzednio. Ale potem zaczął się skup wierzytelności i listów zastawnych i utworzyła się grupa spekulantów, którzy rozpoczęli szaloną kampanję w kraju przeciwko „lex Zoll” w imię zasady pełnej waloryzacji.
Jeżeli się uwzględni, że w żadnym kraju nie ma i nie było nic podobnego, że w Niemczech waloryzacja jest na 15%, że w Belgji po reformie jasnem się stało, że waloryzacja wynosi 16%, bo na nowy pieniądz idzie 6 dawnych jednostek, że waloryzacja Francji i Włoszech też nie przekracza 20%, a Czech 15%, — to okaże się, że w Polsce waloryzacja o ile przekracza 25% nie może być uważana za zbyt niską, oczywiście, gdy uwzględnimy, że w 1924 roku złote były pełnowartościowe.
Ci, którzy występują przeciwko „lex Zoll” operują szeregiem argumentów, którą część opinji publicznej przyjęła za
Strona:PL W Grabski-Dwa lata pracy u podstaw panstwowosci naszej (1924-1925).djvu/082
Ta strona została uwierzytelniona.