Strona:PL W Grabski-Dwa lata pracy u podstaw panstwowosci naszej (1924-1925).djvu/111

Ta strona została uwierzytelniona.

datny. Przedstawiciele stronnictw unikali wypowiadania się co do swego stanowiska wobec rządu i widziałem, że stosunek ich do mnie nie zapowiadał się dobrze. Gdy odmalowywałem trudności nasze, nie widziałem, by przejmowano się niemi i szukano dróg wyjścia, ale szukano czego innego, mianowicie, jak z tych trudności ukuć broń przeciwko rządowi. Widziałem, że konferencja, którą zainicjowałem, nie może być uważana za zadatek stałego porozumiewania się rządu i Sejmu, i że musiała pozostać jedynie sposobem wzajemnego zbadania terenu przed spotkaniem się na plenum Sejmu, co wkrótce miało nastąpić.
Dla tego zebranie, które się u mnie odbyło, nie wróżyło nic dobrego.
Przemówienie moje w Sejmie dnia 22 października przy zagajeniu dyskusji budżetowej było utrzymane w tonie pesymizmu, do którego nie była sala nawykła. Dlatego też sala sejmowa zareagowała na takie przemówienie oczywiście bez żadnych objawów zadowolenia, które byłyby w tym wypadku nawet nie na miejscu. Sam w ten sposób ułatwiałem rolę tym, którzy pragnęli krytykować rząd i oczekiwałem tej krytyki, sądząc jedynie, że będzie ona tak samo, jak i moje eksposé zupełnie rzeczową.
Tymczasem w mowie swojej, która zaraz po mojej nastąpiła, Głąbiński wystąpił z przemówieniem pełnem złośliwości pod adresem rządu. — Póki docinki obracały się w sferze spraw finansowo-gospodarczych, uważałem je za znośne. Ale Głąbiński namiętnie zaczął krytykować politykę Skrzyńskiego, a jednocześnie próbował również przeciwko mnie obrócić falę podniecenia obrażonego uczucia godności narodowej. Przypomniał więc Głąbiński moją bytność w Spaa w 1920 r., zarzucając mnie, zupełnie zresztą niezgodnie z prawdą, jakobym ja nie miał odwagi „na Sejmie przedstawić do ratyfikacji”, „zrzeczenia, które musiałem tam podpisać”, gdyż Sejm, zdaniem Głąbińskiego, „czegoś podobnego nigdy by nie ratyfikował”.