gospodarcze, ale wzmocniłoby walutę i zabezpieczyło ją przed spadkiem, albo należało uzyskać szeroki dopływ pożyczek zagranicznych. Po tej drugiej linji poszły Niemcy. Nie była to zła polityka. Gdybyśmy idąc po tej linji, uzyskali choć drobną część tych kredytów, jakie dostali Niemcy, to okazałoby się, że ani duży budżet 1925 r., ani bilety zdawkowe, ani brak ograniczeń importowych w 1924r., ani brak ograniczeń kredytowych w owym czasie, że to wszystko wcale by nie sprowadziło załamania się złotego i ostrego kryzysu 1925 roku.
Gdybyśmy wiedzieli w końcu 1924 r., że pożyczki zagraniczne w 1925 r. nie dopiszą, to wtedy możnaby mówić o tem, że błędem było, że restrykcje celne i kredytowe nie były już w 1924 zaprowadzone. Ale do takiego pesymizmu nie było podstaw. Wszak wszyscy finansiści zagraniczni, a również i eksperci z misji Jounga, stale twierdzili, że wystarczy, aby w Polsce tylko przez 3 miesiące zaistniał zrównoważony budżet i ustabilizowana waluta, a pożyczki zagraniczne same miały do nas napłynąć.
Przecież w końcu 1924 r. mieliśmy ustabilizowane stosunki walutowe już od 11 miesięcy, nową walutę 8 miesięczną, mieliśmy tak wydatne wpływy skarbowe ostatniego kwartału, że przy 517,7 miljonach dochodów zwyczajnych, pokryliśmy wydatki i dochody zwyczajne i nadzwyczajne w wysokości 477,9 miljonów, spłaciliśmy znaczną część ustawowego zadłużenia w Banku Polskim, zmniejszyliśmy ilość biletów zdawkowych w obiegu i zostawiliśmy zapasy kasowe, lokowane w Bankach państwowych. Sytuacja Skarbowa była tak świetna, że wszystko pozwalało przypuszczać, że kredyt zagraniczny dla Polski stanie się rzeczą zupełnie naturalną i okaże się wystarczającym dla podtrzymania naszej waluty, życia gospodarczego i budżetu, pomimo klęski nieurodzaju.
Strona:PL W Grabski-Dwa lata pracy u podstaw panstwowosci naszej (1924-1925).djvu/124
Ta strona została uwierzytelniona.