Strona:PL W Grabski-Dwa lata pracy u podstaw panstwowosci naszej (1924-1925).djvu/198

Ta strona została uwierzytelniona.

dzaju poprzedniego roku się skończył i skończyło się sprowadzanie żywności z zagranicy, a z drugiej strony wynikiem tego, że rząd powziął w lipcu zarządzenia w związku z wojną celną z Niemcami, ograniczające import.
Jednocześnie z ogromnym spadkiem importu, eksport w sierpniu wzrósł znacznie bo do 99,1 milj. zł., podczas gdy w lipcu wynosił tylko 86,9 milj. zł.
Gdyby nie wojna celna ten wzrost byłby dużo większy. Również byłby on większym, gdyby nie spadek cen zboża na rynkach międzynarodowych. Ale niemniej od tego, jak to miało miejsce w sierpniu, eksport zaczął róść co miesiąc, a import zaczął maleć: przewyżka naszego eksportu nad importem doszła we wrześniu do 35,9 miljonów złotych.
Byliśmy wyraźnie w przededniu powrotu do równowagi, byliśmy u samego brzegu przystani po całorocznem zmaganiu się z trudnościami, gdy Bankowi Polskiemu zabrakło tchu i odwagi dla ostatniego wysiłku, by do przystani przybić.
W poprzednim rozdziale wskazałem na przyczyny wewnętrzne, które deprymująco musiały oddziałać na Bank. Z jednej strony nieoczekiwane pojawienie się na rynkach zagranicznych waluty polskiej, wynikające częściowo z nieumiejętnych posunięć techniczno walutowych samego Banku, a częściowo ze sprzedaży złotych przez masowy odpływ do Niemiec optantów, — dezorjentowa1o władze Banku, z drugiej brak odpowiedzi od Dillona, a więc pewność, że on nie da dalszej części pożyczki, odbierały nadzieję na sukkursy walutowe.
Ale te dwie przyczyny natury zewnętrznej nie byłyby w stanie spowodować paraliżu Banku w najtrudniejszej, wielce odpowiedzialnej chwili, gdyby nie to, że w łonie samego Banku zagnieździła się choroba groźna, bo osłabiająca wolę, a polegająca na przeświadczeniu, że dopuszczenie złotego do spadku umiarkowanego może być posunięciem, mogącem skutecznie ochronić zapasy Banku od wyczerpania.