stwem. Wiedziałem, że spadku złotego już nie powstrzymam, bo rozumiałem, że pierwsze drgnięcie rozpęta wszystkie złowrogie siły. Widziałem przed sobą kielich goryczy. Ale czułem, że kielich ten wypić muszę.
Do walki o powstrzymanie spadku złotego przystąpiłem ze zmniejszonemi już jako mąż stanu siłami. Natężyłem je jak mogłem. Pomagało mnie kilku współpracowników z całem oddaniem się. W moich oczach zaczął się formować i wzrastać obóz przeciwny. Zaczęto mnie zwalczać namiętnie bez pardonu. Zaczęto mnie winić za spadek złotego, jednocześnie uważając go za konieczny i nawet zbawienny i zwalczając mnie za to, że temu spadkowi staram się przeciwdziałać. Zaczęto urabiać opinję publiczną, że ja doprowadziłem przeciążenie podatkowe do takiego stanu, że Polskę zrujnowałem, a złoty spaść musiał i spaść powinien, bo to jedyny sposób, by ulżyć podatnikom i producentom. W jednej gazecie rozpoczęto kampanję zohydzającą mnie osobiście. Do niej przyłączyły się inne głosy. Rozpoczęło się szczucie. Do dziś dnia jedna gazeta została wierna, przyjętej już wówczas za hasło swe nagance.
O nadmiernym ucisku podatkowym płatników była mowa w Sejmie przy okazji prawie każdej dyskusji budżetowej. Posłowie wszędzie wogóle i wszelkie Sejmy, jak świat światem, są skłonne, by bronić podatnika przed uciskiem. Parokrotnie na ten temat w Sejmie odpowiadałem, zaznaczając, że ucisk ten nie jest w Polsce większy, a mniejszy niż zagranicą, że stosowane są u nas często ulgi, a wymiar podatków oparty jest na ustawach, które Sejm sam uchwalał.
Póki sprawa „ucisku podatkowego” poruszaną była w Sejmie, uważałem, że nie stanowi to niebezpieczeństwa państwowego. Ale na jesieni 1925 r. zauważyłem, że ogół opinji publicznej nastraja się antypodatkowo. Właściwie już złe wyniki czerwca i lipca wykazały, że istnieją trudności znaczne na gruncie podatkowym. Ale trudności te same przez
Strona:PL W Grabski-Dwa lata pracy u podstaw panstwowosci naszej (1924-1925).djvu/204
Ta strona została uwierzytelniona.