znosić. A jakże wiele godności, powagi i wyrozumiałości okazywali oni.
Wśród goryczy, jakich mnie nie brakowało, świadomość, że w gronie gabinetu trwały pomimo licznych zmian stosunki lojalnej rozumnej i celowej współpracy, stanowiła wielką dla nas wszystkich zachętę dla dźwigania z całem oddaniem się ciężaru swoich obowiązków. Nie traciliśmy czasu na tarcia, bo ich nie było. A każdy był pewien, że mu nikt nie utrudni spełniania jego własnych zadań. Kto wątpi o zdolności natury polskiej do zgodnej i sharmonizowanej współpracy, ten jest w wielkim błędzie. Rząd, na czele którego stałem, był jasnym wyrazem tego, że taka współpraca w naszem społeczeństwie daje się zorganizować i może sprawnie działać.
Muszę też wspomnieć o moich pomocnikach, urzędnikach Skarbu i Prezydjum. Pierwszych znałem już z poprzednich moich rządów. Miałem w nich nieocenioną pomoc, zawsze gotową do największych wymaganych wysiłków. A było nad czem pracować. Te dwadzieścia trzy miesięcy moich rządów były terenem takiej pracy, jakiej dwa razy tyle miesięcy ani wstecz nie widziały, ani nie zobaczą zapewne i po mnie.
Przeciwko niektórym urzędnikom skarbowym prowadzona była za czasów mojego urzędowania, a również i później naganka, ofiarą której padły osoby najzupełniej niewinne. Padły one wskutek małoduszności tych, którzy o ich losach stanowili, a niskich pobudek tych, którzy ich szarpali. Padły te ofiary dlatego, że w walce ci, którzy czują swą chwilową siłę i niedowierzają jej trwałości, żądni są ofiar. Jakże boleję nad tem. Smutnie świadczy to o stosunkach, które zapanowały. Wiele goryczy musi się wytwarzać u tych, którzy sami niewinnie zostali poświęceni, jak również u tych, którzy na to patrzą i zastanawiają się, czy służba publiczna istotnie może być pełnem oddaniem się sprawie publicznej, czy też musi być grą asekuracji życiowej.
Strona:PL W Grabski-Dwa lata pracy u podstaw panstwowosci naszej (1924-1925).djvu/282
Ta strona została uwierzytelniona.