Jeżeli dobrze rozważymy wszystkie trudności powoływania rządów parlamentarnych ogólno koalicyjnych, lewicowych, prawicowych i centrowych oraz urzędniczych, jeżeli rozważymy, że stosunek rządu do Sejmu i odwrotnie wciąż się układa nienormalnie i szkodliwie, to musimy się zgodzić na to, że dobro Polski wymaga poważnych zmian w naszym ustroju politycznym.
Zmiany te wielu widzi w monarchizmie. Uważam to za myśl ludzi, chyba doprowadzonych do rozpaczy. Monarchizm grozi Polsce tyloma niewiadomymi, że dyktować go może tylko zupełna rezygnacja z możliwości dochodzenia do skutku zapomocą racjonalnego rozumowania.
Ustrój nasz obecny demokratyczny i parlamentarny jest za świeży, by mówić o jego przeżyciu się. Wszystkie wady nasze i błędy — to błędy młodości. Na to istnieje doświadczenie, by się uczyć i błędy naprawiać, a nie na to, by skakać w przepaść niewiadomych eksperymentów. Monarchizm, czy dyktatura — to eksperymenty na dnie przepaści dokonywane.
Trzeba trzymać się bardziej gruntu realnego. Nie wiele na nim próbowaliśmy istotnej naprawy. Wszak konstytucję wszystkie narody naprawiają, nie raz, a wiele razy, by ją do swoich potrzeb dostosować. A ordynacje wyborcze też nie są na to, by trwać bez naprawy.
Ażeby stosunek Rządu do Sejmu mógł być normalny,
należy zmienić konstytucję w tym duchu, by ograniczyć odpowiedzialność rządu przed Sejmem do odpowiedzialności całego gabinetu, znosząc odpowiedzialność poszczególnych ministrów. Naganki na ministrów przy oszczędzaniu rządu, jako takiego, są zawsze zjawiskiem gorszącem. Doświadczyłem to sam. Gdy wyrywano z mego gabinetu poszczególnych ministrów, uważałem to zawsze za bolesny ze stanowiska poczucia interesu państwowego objaw. Zmuszało to rząd do dobierania ministrów pod kątem widzenia nie pożytku samej sprawy, a kombinacyj taktyki parlamentarnej.
Strona:PL W Grabski-Dwa lata pracy u podstaw panstwowosci naszej (1924-1925).djvu/308
Ta strona została uwierzytelniona.