Strona:PL W Grabski-Dwa lata pracy u podstaw panstwowosci naszej (1924-1925).djvu/325

Ta strona została uwierzytelniona.

pożyczkę w 1919 i 20 roku i straty te wynagrodził, to powinien był z drugiej strony okazać się wrażliwym i na przywileje tych, którzy brali pożyczki później i powinien był przywileje te skasować.
Jeszcze dziś, pomimo tego, że widocznem jest, że żadnego niezaufania do pożyczek i walorów państwowych na rynku krajowym nie ma, gdyż idą one zupełnie normalnie w górę, zależnie od obfitości gotówki na rynku nie ustają biadania, że rząd poderwał kredyt skrzywdzeniem swoich wierzycieli. Oczywiście, że nie jeden wierzyciel woli od pożyczek i akcyj lokaty prywatne, bo może brać wyższe procenty. Ale taki wierzyciel to typowy lichwiarz i o jego sentymenty wcale nie powinno się rozchodzić. Kto szuka lokat solidnych, ten ani w 1924 r., ani dziś nie traci na lokatach rządowych. Gdy wierzyciele mieli mało bardzo gotówki, brali tych papierów mniej i po niższym kursie, dziś biorą więcej i płacą dobry kurs.
Tak zwana krzywda wierzycieli pożyczek państwowych jest bardzo problematyczna. Raz natrafiłem na prostodusznego człowieka, który dowiedziawszy się, wiele otrzyma złotych za pożyczkę państwową, którą w 1919 roku wpłacił rublami papierowemi, odrzekł bez namysłu: "Jak to dobrze, że choć cośkolwiek otrzymam, bo gdybym był trzymał ruble w schowaniu, jak to mnie radzono czynić, tobym się był doczekał, że zupełnie nic nie byłyby warte".
Ci, którzy wpłacali pożyczki papierami w koronach, markach niemieckich, lub rublach, często bardzo nie stracili wcale na pożyczkach polskich. A i ci, którzy wpłacali markami polskiemi, często też nie ponieśli żadnej szczególnej straty, bo rozumowanie, że marka miała dużą siłę nabywczą w momencie brania pożyczki, jest błędne, gdyż najczęściej nie brał pożyczki ten, kto miał w perspektywie nabycie krowy, ubrania lub jedzenia. Brał pożyczkę najczęściej ten, kto, gdyby jej nie wziął, to byłby albo pieniądze chował i docze-