Strona:PL W Grabski-Dwa lata pracy u podstaw panstwowosci naszej (1924-1925).djvu/330

Ta strona została uwierzytelniona.

ze sprzedaży naprzykład majątku, lub odbioru sumy, ulokował w pożyczce państwowej i na tem źle wyszedł. Ale czy nie wychodzili na takich transakcjach źle niemcy, austrjacy, francuzi itd. A czy lokata majątku całego w papierach państwowych była dokonywana w tych nielicznych wypadkach istotnie z pobudek patrjotycznych. Czy lokujący nie kierował się przypuszczeniem, że marki mogą powrócić do przedwojennej wartości, nie kierował się wyrachowaniem, że może zrobić dobry interes, wyrachowaniem, na którem się zawiódł. Jakże znamiennem jest zatem, że opinja publiczna nie bierze tego pod uwagę, tylko zajmuje odrazu stanowisko, potępiające rząd w obronie pokrzywdzonych jakoby obywateli kraju.
Duże podobieństwo do niesprawiedliwego obciążenia rządu zarzutami w sprawie pożyczek państwowych, wykazuje również sprawa akcyj Banku Polskiego. Wpłacali je urzędnicy cywilni i wojskowi ratami, potrącanemi z ich pensji. Wpłacali na najdogodniejszych możliwie warunkach. Brali te akcje, bo sumienie dyktowało im, że jest to potrzebne dla dobra kraju i państwa. Nikt nie brał zbyt wiele akcyj, brano po jednej lub najwyżej kilka sztuk. Gdy już nie jeden swoje akcje wypłacił, okazało się, że wielu chciało je sprzedać, by wycofać swoje pieniądze z powrotem. Pomimo, że skala wynagrodzeń za służbę państwową. w 1925 r. była znacznie większa niż obecnie, a właśnie w 1925 r. najwięcej było osób z pośród urzędników, którzy chcieli wyzbywać akcyj Banku Polskiego. Wyzbywali się i inni akcjonarjusze i skutkiem tego kurs akcyj oczywiście spadł silnie. Stąd popłynęły narzekania, że urzędnicy zostali oszukani, bo wpłacili sporo pieniędzy, a odbierali mniej. Zarzut taki był niesłuszny w najwyższym stopniu. Gdy rozpoczęła się subskrybcja na akcje Banku Polskiego, nikt nie gwarantował ich kursu. Kto brał akcje w 1924 r. powinien był być przygotowanym, by ich na następny rok nie sprzedawać. Żadnego zarzutu ani