Strona:PL W Grabski-Dwa lata pracy u podstaw panstwowosci naszej (1924-1925).djvu/364

Ta strona została uwierzytelniona.

Pożyczki zagraniczne rządowe, jak to zaznaczyłem w moich wspomnieniach historycznych, są zawsze tylko złem koniecznem. Czy konieczność tego zła w 1927 r. jeszcze istnieje, wydaje się rzeczą wątpliwą. Ale pęd ogółu do tego, by rząd zawarł umowę pożyczkową jest zbyt wyraźny. Rząd ulega temu nastrojowi ogólnemu.
O ile w opinji publicznej ustalonym jest pogląd na pożytek a nawet na konieczność zaciągania pożyczek zagranicznych, o tyle na ogół panuje przekonanie, że właściwie rząd nie powinien wcale zwracać się do społeczeństwa o pożyczki krajowe.
W takiem ujęciu sprawy tkwi częściowo przekonanie, że przecież społeczeństwo, które samo potrzebuje kredytu, nie może go ze swej strony udzielać rządowi, a prędzej do rządu winno się o to zwracać. — Istotnie w ciągu całego 1925 r. i 1926 społeczeństwo stale się zadłużało w Bankach państwowych i w P. K. O., a jednocześnie emisje pożyczek wewnętrznych stały na martwym punkcie. Tak jednak nie było w 1924 roku i w latach poprzednich. W 1924 roku część pożyczki kolejowej oraz bonów krótkoterminowych znalazła na rynku nabywców, co zasiliło ówczesny budżet wydatków nadzwyczajnych.
W roku 1926, kurs papierów państwowych stał na tyle nisko, że zdawało się, iż o pożyczkach państwowych wewnętrznych w Polsce na długo nie może być mowy. Znaleźli się wnet przemądrzy ekonomiści, którzy zaczęli dowodzić, że rząd sam zawinił tak ciężko wobec suskrybentów pożyczek, narażając ich jakoby na straty i z racji waloryzacji i z racji spadku kursu giełdowego, że nie może być na długie lata mowy, by zaufanie ludności do pożyczek państwowych mogło się w Polsce ujawnić. — Ale w rok po ogłoszeniu takich teoryj okazało się, że kurs pożyczek państwowych podniósł się powyżej parytetu przy oprocentowaniu na 10%. Kurs pożyczek jest zasadniczo wyższy znacznie, niż akcyj, oczywiście