Wszystko mi przyszło łatwo: nauka, stanowisko w świecie, wszystko zawsze uśmiechało się do mnie: przyszłość, przyjaciele, kobiety. Byłem w główniejszych stolicach Europy, bawiłem się, uczyłem, używałem. Jestem więc rzeczywiście dzieckiem szczęścia, Lucyanie. Ale ty, mój najdawniejszy i najlepszy przyjacielu, zanadto mnie znasz, abyś sądził, że, pod lekką powierzchownością, niéma we mnie myśli i pragnień, przekraczających granice łatwego użycia. Nad wielu rzeczami boleję nieraz szczerze, może trochę i nad sobą... mimo całego mojego szczęścia. Mais il faut faire bonne mine au mauvais jeu; w braku więc czego innego, zalecam się do panny Heleny, panny Julii, panny Klary i t. d. Powiem ci jednak, mój drogi, że od pewnego czasu przestają mnie już bawić te łatwo zrywane kwiatki, i niekiedy, gdy przyjeżdżam do rodziców i widzę ich święte, zgodne, zacne życie domowe, bierze mię chęć wstąpienia w ślady praojców i, ni mniéj ni więcéj, poprowadzenia do stopni ołtarza jakiéj pięknéj osóbki, z serduszkiem mnie wyłącznie oddaném. Lucyanie, i cóż ty myślisz o tych moich matrymonialnych zapędach?
— Myślę, żeś do nich wcale niestosownie przygotowany, ze swojém amatorstwem wszystkich na świecie czarnych i błękitnych oczu.
— Do licha, nudzi mnie już ta mieszanina czarnych i błękitnych oczu! — zawołał Cypryan. — Po-
Strona:PL W klatce.djvu/074
Ta strona została uwierzytelniona.