Strona:PL W klatce.djvu/120

Ta strona została uwierzytelniona.

nia, a przy nim dreptała po błocie panna Zuzanna, półgłosem opowiadając pani Owsickiéj, że jako żywo widziała nie dawniéj, jak wczorajszéj nocy anioła Gabryela, stojącego w powietrzu nad samym domem księdza Stanisława.
Tymczasem pani Dolewska wołała w sieni:
— Marysiu! zabieraj samowar! — ale widząc, że głos jéj jest wołaniem na puszczy, sama weszła do pokoju na prawo.
Pokój ten był dość duży, czysto wybielony, miał dwa okna, ozdobione firankami i wazonikami z mirtem; w jednym z nich, niedawno snać zasadzona i przykryta szklanką, rosła gałązka rozmarynu. Przy ścianie naprzeciw drzwi, zasłane kołdrą włóczkową w wypłowiałe pasy, stało łóżko z wysokim stosem białych poduszek, a obok łóżka stoliczek z wielkim czarnym krucyfiksem, nad którym, w ramach oklejonych złoconym papierem, wisiał wizerunek Matki Bozkiéj Ostrobramskiéj. Daléj wkoło ścian stały komódki, szafeczki, szafy, skromne stołki i drewniane, ponsowo malowane ławeczki; na ścianie, w jednym kącie, wisiało dużo szarych uprzędzionych motków, w drugim pęk święconéj, kolorowemi wstążkami upstrzonéj wierzby. Między oknami na komodzie, w czarnych ramach, oparty był dość duży, bardzo źle malowany obraz zdjęcia z krzyża Chrystusa i leżała czarno oprawna księga Nowego Testamentu. Piec był ogromny, z zielonych kafli, z szerokim przypieckiem, a przed