nana czarnemi dębowemi kwiatami, lśniła się jak szkło; u sufitu wisiał wielki pająk, drżąc kryształowemi ozdobami.
Drugi salon mniejszy był i całkiem już nowożytny. Zdobiły go miękkie kozetki i głębokie, paliowym atłasem pokryte, fotele, konsole marmurowe ze zwierciadłami i pięknym zegarem, lekkie atłasowe firanki u okien i drzwi, i wielkie, kunsztownie wyrabiane kosze, pełne kwitnących krzewów.
Z tego drugiego salonu jedne drzwi prowadziły do biblioteki, w któréj parę tysięcy tomów poustawiano w rzeźbionych i oszklonych szafach; drugie wiodły do niewielkiego pokoju, o szerokich szklanych drzwiach, wychodzących na ganek do ogrodu. Pokój ten urządzony został przez samę już panią Warską i był ulubioném jéj miejscem w Jodłowéj, a kto wchodził doń, mógł sądzić, że magiczną siłą jakąś na daleki Wschód został przeniesiony.
Ściany pokoju tego były całkiem okryte grubą, ułożoną w szerokie fałdy, materyą wschodnią, wyrabianą w barwne arabeski i koła; fałdy te pokrywały i sufit, tworząc rodzaj okrągłego sklepienia i schodząc się w wielką różę, od któréj spuszczała się szafirowa lampa. Wkoło ścian biegły bardzo nizkie otomanki, okryte wschodniemi kobiercami i poduszkami; na posadzce leżał podobnyż kobierzec; w dwóch rogach pokoju stały sięgające sufitu zwierciadła; w dwóch innych w spiralne kolumny ustawione były wazony
Strona:PL W klatce.djvu/201
Ta strona została uwierzytelniona.