a ekonom przy kolacyi ubawił całą tą historyą swoję żonę. Nazajutrz pani ekonomowa pojechała do N.; po drodze spotkała panią Owsicką i oznajmiła jéj, iż wié z najpewniejszych ust, że ślub pani Warskiéj z panem Dolewskim odbyć się musi wkrótce... że pani Warska zdesperowana i t. d. i t. d.
O prowincyo! jakże ty się kochasz w wielkości! Jesteś żabą, a dmiesz się, aby dorównać wołowi; chwytasz muszkę, a czynisz z niéj słonia! Wołowi nie dorównasz, a staniesz się tylko pękata pretensyą i złością. Lecz ileż nieszczęsnych muszek zadusisz w jadowitym uścisku swych języków!
Pani Owsicka, usłyszawszy tę historyą, plunęła i pochwyciła się za głowę.
— A, panie mój kochany! — krzyknęła, — cóż to za koszałki opałki! A toż niestworzone rzeczy powymyślali. Zgiń maro, przepadnij, z takiemi językami, co i ją krzywdzą, i jego!...
I poczciwa babina, przypomniawszy sobie, że była piérwszą przyczyną „koszałek opałek”, bo pod sekretem powiedziała pani Rzepowéj, że Lucyan Dolewski często w Jodłowéj bywa, wyjęła wielką szpilkę z pultynka i nakłuła nią sobie język, a potém, zamknąwszy swoje oburzenie do ponsowego worka ze „Złotym Ołtarzykiem”, pobiegła do matki Lucyana.
— O ratuj mnie, święty Antoni Padewski! — zawołała, wbiegając do sypialnego pokoju pani Dolewskiéj i padając na stołek; — otóż powymyślali dziwo-
Strona:PL W klatce.djvu/321
Ta strona została uwierzytelniona.