— I nie pisze?
— Nie.
Pani Dolewska westchnęła i wzięła się do pończoszki; ale gdy wkrótce robota jéj z rąk wypadła, a już zaczynało ściemniać się, rzekła do Marysi:
— Idź, zanieś lampę do pokoju pana Lucyana.
A kiedy dziewczyna wróciła, spytała :
— Co pan Lucyan robi?
— Nic, proszę pani.
— Herbatę, wypił?
— Ani zaczął.
Dolewska poszła sama do pokoju syna. Na biurku stała nieporuszona szklanka herbaty, a Lucyan siedział nieruchomie na fotelu, ze wzrokiem utkwionym w przestrzeń.
— Lucysiu — rzekła Dolewska — kładąc mu rękę
na ramieniu.
Drgnął lekko, jakby się ze snu obudził.
— Czy nie będziesz pił herbaty?
— Dziękuję ci, moja matko, nie będę — odpowiedział tym samym złamanym głosem, jakim mówił zrana.
Dolewska odeszła i od progu wróciła.
— Czyś ty bardzo chory? — spytała.
— Nie, matko, zdrów jestem zupełnie — odpowiedział, nie zmieniając postawy.
Dolewska wróciła do swego pokoju i, zamiast wziąć
Strona:PL W klatce.djvu/339
Ta strona została uwierzytelniona.