rze odsłaniała okno swéj sypialni? Czemu tak rano już niecierpliwą stopą deptała miękki kobierzec pokoju? Czy obudziło ją dotkliwe cierpienie jakie? czy tajemny jaki niepokój wybił ją ze snu o niezwykłéj godzinie? I mogłoż to być właśnie wtedy, gdy przed dwoma dniami powitała w domu swym narzeczonego o wesołém oku, pogodném, myślącém czole, ze śmiejącemi się swobodnie ustami?
Cały dwór jodłowski częścią domyślał się, częścią był uwiadomiony, że piękny i grzeczny pan, o jasnych kędziorach i uprzejmém słowie, był narzeczonym dziedziczki Jodłowéj. Dembowski nie posiadał się z radości, że pani Warska „raz już, mosanie tego, wybrała sobie dozgonnego przyjaciela“, Ignacy uśmiechał się pod siwym wąsem, z rozczuleniem spoglądając na piękną parę.
A Klotylda?... Klotylda nie była tak wesołą, jakby się spodziewać można było...
Silne pociągnięcie dzwonka zbudziło ze snu Marylkę. Zeskoczyła z łóżka zaspana dziewczyna, a zobaczywszy przez okno, że słońce wschodzi dopiéro, przeżegnała się ze zdziwienia.
— Święty Boże! — zawołała — a co to się pani stało? Drugi już dzień budzi się o wschodzie słońca!
I pochwyciwszy peignoir, subretka[1] pobiegła żywo do sypialni swéj pani. Po chwili, Klotylda, owinięta w biały muślin i koronki, przebiegała aleje ogrodu.
- ↑ z franc. soubrette – typ postaci występujący w operetce lub w operze komicznej, przedstawiający sprytną pokojówkę, służącą