jakby się spodziewał kogo innego, a ujrzawszy służących, zapytywał, czy pani Warska śpi jeszcze.
— Nie dzwoniła dotąd — odpowiadała Marylka.
— Nie piła jeszcze herbaty — odpowiadał Ignacy.
Cypryan patrzył na zegarek i szybko przebiegał salon; potém znowu brał dziennik do ręki, całą godzinę czytając jeden wiersz jego.
Bronzowy zegar, ostrym, metalicznym dźwiękiem, ogłosił trzecią po południu.
Zerwał się z krzesła Cypryan, odrzucił dziennik daleko od siebie i szarpnął taśmę od dzwonka.
Wszedł Ignacy.
— Poproś tu do mnie Maryanny — rzekł Cypryan.
Po chwili przybiegła Marylka.
— Pani Warska spać tak długo nie może, musi być chora. Trzeba, żeby panna Maryanna sprobowała wejść do sypialni.
— Probowałam już, proszę pana, ale drzwi wewnątrz zamknięte.
— I żadnego ruchu w pokoju panna Maryanna nie słyszała?
— Żadnego.
Na twarzy Cypryana odmalował się straszny niepokój. Począł znowu przebiegać salon. Marylka wyszła.
Czarne wskazówki zegara zwolna przesuwały się na tle białém z minuty na minutę; o każdym upłynio-
Strona:PL W klatce.djvu/396
Ta strona została uwierzytelniona.