Strona:PL W mroku gwiazd (Tadeusz Miciński).djvu/56

Ta strona została uwierzytelniona.

PALMY.


Widzę w Twych oczach ciemne morza tonie
i szafir nieba, co się w nich przegląda —
roskosz otchłani, która śmiercią zionie —
ciszę bezmiarów — których się pożąda.

Lub mi się zdaje, że to leśne głusze
w podzwrotnikowem słońcu gorejące —
a w głębi zimne; strojne w pióropusze
tęczowych kwiatów, a od lian ginące.

Tak się w mej duszy mienią Twoje oczy,
że nic trwałego w nich, prócz tajemnicy.
I próżno pytam, czy mnie do świątnicy
ten sfinks prowadzi, czy pustych roztoczy,
gdzie palmy więdną na słonecznym skwarze
i tak do rajów podobne — miraże.


STRYGA.


Widzę w Twych oczach zdradliwe sadzawki,
kożuchem zgniłych lśniące nenufarów,
potworne śmigi kręcących się żarów,
roślin krwiożerczych wężowate drgawki.

Lub mi się zdaje, że to są wieżyce
pohańbionego kościoła, gdzie straszy —
i biją pięści w bronzową grobnicę
i leży ksiądz martwy w blaskach złotej czaszy.

Tak się mienią Twe czary, że kindżałem wydrę
dwoje tych wieszczych, a złowrogich oczu —
i pod skronią Zbawcy oprawię w przeźroczu,
aby się zdało, żem zmartwychwzniósł Hydrę.
I niech urzekną gwiazd mroźnych ten szlak
zimowy, łzawiąc bezdźwięcznie: tik-tak-tik-tak...