Strona:PL Wacław Nałkowski-Jednostka i ogół 060.jpeg

Ta strona została przepisana.

bandażami, a nie głębokiem, swobodnem oddychaniem w oczyszczonej atmosferze, któreby przyśpieszało, potęgowało obieg krwi?
Jaki socyolog może chcieć dziś i u nas fabrykować optymistów, ludzi zadowolonych. — Z czego? i cui bono?
Jaki wychowawca, widząc, iż jego elew w starej ciasnej sukni krzywi się, jęczy lub szamoce, nie radzi zmienić ubrania odpowiednio dla wzrastających kształtów ciała, lecz woła silnego bedela i każe ubranie zapiąć na wszystkie guziki, dowodząc, że nasi przodkowie chodzili jeszcze w ciaśniejszych i twardszych pancerzach i dobrze im było?
Jaki logik stawia obok siebie twierdzenia sprzeczne lub do sprzeczności prowadzące?[1]

  1. Możeby czytelnik nie uwierzył, że profesor filozofii może popełniać takie błędy, pozwolę więc sobie tu jeszcze zestawić parę rozwikłań jego bogato splątanych węzłów nielogiczności.
    1. Autor radzi stłumiać w sobie idealny poęd do kształcenia i starać się robić od młodości grosze, poświęcając się szewstwu, kramarstwu i t. p., a zarazem studyować głęboko filozofię, aby nie bać się śmierci, i to znów dlatego, aby dla martwych celów materyalnych nie odstąpić nigdy od zasad idealnych.
    2. Radzi być pogodnym optymistą i zarazem uważać śmierć jako miłą oswobodzicielkę od cierpień tego życia.
    3. Wstrzymanie się od kształcenia według p. L. ma chronić od pesymizmu, ale zarazem: zaniedbanie studyów filozoficznych, a stąd obawa śmierci, wytwarza chęć zachowania życia, choćby w najgorszych warunkach, a więc prowadzi do pesymizmu.
    4. Nawet wtedy, gdy w przemyśle samolubne jednostki wywołują krytyczne położenie ogółu, to i tak, mówi p. Lutosławski, winić ich nie można całkowicie, skoro działały zgodnie z prawodawstwem i ogół nie powstrzymał ich. To niby sprowadza się do zasady, że nie złodziej winien, lecz ten, co się dał okraść, a powtóre: jakże ogół mógł przeciwdziałać, skoro p. L. każe mu być optymistycznym, zadowolonym i nie marzyćo żadnych reformach.
    5. Wreszcie bezdenną naiwnością odznaczają się poglądy p. L. na kobiety, które jako „dziewice“, uchronione od wszelkich prochów ziemskich, oczekują na przyszłęgo męża i pana (zaleconego przez lekarza), ten zaśw nagrodę za rodzenie potomków będzie je chronił swą pracą od kolców i głogów walki o byt, a stąd od zarazy pesymizmu. Pan L. musiał być zahipnotyzowany przed stu laty i dopiero dziś się obudził; dlatego nie zdołał się jeszcze rozejrzeć, że sytuacya jest nieco inna: kobieta, pominąwszy wyjątki, jest zmuszona pracować na utrzymanie, jej zarobek jest nędzny, stoi więc ona wobec dyllematu: albo charłactwo, suchoty i t. d. z przepracowania i niedostatecznego odżywiania, albo prostytucya. Wyjątek stanowią tu znów córki rentyerów, które mają zawsze szanse wyjścia za mąż (wprawdzie po za tem mogą się też oddawać prostytucyi, ale to już dla własnej przyjemności, a nie dla podłego zarobku) — Jeżeli więc wśród kobiet jest mniej pesymizmu, wynika to tylko z małego ich wykształcenia, a stąd i małego uświadomienia: wszakże wśród jagniąt, które zarzynamuy, pesymizm też jest mało rozpowszechniony!