Ale uczyńmy jeszcze ostatnie usiłowanie ratunku: przypuśćmy, że instrukcya naukowa była, lecz ja, bezczelny zarozumialec, sądząc, że kto zajmuje się przez lat przeszło 20 gieografią i prowadzi jej wykłady, sam ma prawo rozstrzygać, co i jak ma byćnapisane w jego kursie; że ja, mówiąc krótko, otrzymawszy wyraźną i szczegółową instrukcyę zmian, nie zgodziłem się na nią. W takim razie Komitet kasy ma już chyba słuszność za sobą?
Tak ma, albowiem: Zmarnował społeczeństwu 500 rb., a mnie książkę, i to dlatego, że w niej było za wiele — nauki! — Zupełna racya!
Tak się przedstawia w świetle logiki pierwszy fortel Komitetu, zobaczmy teraz drugi.
∗
∗ ∗ |
Na moje pytanie zwrócone do Komitetu, dlaczego zmarnował mój rękopis i nie wypłacił mi zań reszty honoraryum, Komitet wymienia skrzętnie i dodaje różne sumy, wypłacane mi od roku 1885 na różne cele, między innemi zaliczkę na honoraryum; czyni to przytem w sposób bardzo zręczny: powtarza te sumy po dwa razy i miesza je (lokalnie) z sumą kosztorysową, tak wyasygnowaną, jak i proponowaną. Tym sposobem odpowiedź na moje „nieuzasadnione zażalenie“ jest gęsto ozdobiona cyframi, które mają, nawet z plusem, kasować mą krzywdę. To „rzucanie garściami cyfr“, jak się wyraża w swej obronie Kasy zacny, ale aż nazbyt zgodny p. Prus („Kurjer Codz.“), jest właściwie metodą zasypywania oczu piaskiem