Strona:PL Wacław Nałkowski-Jednostka i ogół 212.jpeg

Ta strona została przepisana.

przyzwoitym, albo niech będzie tak niegrzeczny i źle wychowany, że potrącony oślem kopytem Letkiewiczów, Weissów, Kapłańskich et tutti quanti, odeprze ich napaść, dowiedzie im braku nauki i etyki; wtedy naturalnie podlegnie formalnej nagance, albowiem patetnowani uczeni, metodyści, filistry, drzemiący na synekurach, lękają się zawsze, „gdy pośród tłumu błyśnie w ogniach twarz człowieka“: podrywa to ich chińską powagę, zmusza do śledzenia za postępami wiedzy, zamiast spokojnego „dojrzałego“ przeżuwania rzeczy odwiecznych. Będą więc, oparci na swej nominalnej powadze, śród wydawców rozsiewać wiadomości, że takiemu pracownikowi „brak podstaw naukowych“; będą starali się zabić go moralnie za pomocą stronnych, niesumiennych krytyk, na które nie przyjmą odpowiedzi, i tym sposobem zmusić do wyniesienia się z kraju lub ugięcia karku. Stąd to tak częsty u nas typ człowieka-ruiny, stanowiący nieraz pośmiewisko dla ludzi przeciętnych, filistrów, którzy się ani domyślają, co się pod temi ruinami kryje, jaka jest ich przeszłość, jakie koleje. Dopiero głęboki znawca serca i duszy ludzkiej z jednego przelotnego spojrzenia, gorzkiego uśmiechu, z jednej myśli, błyskającej niekiedy z pod śmiertelnego całunu apatyi, z rozpaczliwej chwilowej energii, zwykle nieoczekiwanej, zrozumie czem był taki człowiek, czem mógłby zostać. — Tak uczony podróżnik, stojąc śród mchem lub pyłem pokrytych odwiecznych ruin, po których drapieżny syn pustyni, niewolniczy fellach lub obojętny potomek Inkasów, depcą bezmyślnie, potrafi z ułamka muru, z nawpół zatartego napisu, poznać i odtworzyć tę budowę, co niegdyś wznosiła się dum-