Strona:PL Wacław Nałkowski-Jednostka i ogół 261.jpeg

Ta strona została przepisana.

Kobieta wieków średnich, żyjąca w warunkach niehigienicznych, pozbawiona świeżego powietrza, była słaba i bezkrwista; to też mózg jej wytwarzał najdziksze pomysły zemsty, już to przeciw sąsiadce, co rzuciła na nią urok, już to przeciw mężowi, co ją kopał nogami, lub przeciw dziedzicowi, co ją kazał publicznie wychłostać. Dręczył ją ustawicznie głód rozkoszy, pragnienie orgii płciowej, co kościół nazywał łaźnią, w jakiej szatan dusze kąpie. Wskutek choroby nerwowej stawała się „opętaną“, doznawała wizyi, zjawiał się przed nią szatan, jako kusiciel — mężczyzna. Zwierza się ona starej czarownicy, otrzymuje od niej maść, którą się naciera i wpada w kamienny sen; wtedy dusza wyzwala się z ciała, dopada miotły, kota, albo jakiegokolwiek przedmiotu i dalej w drogę. Tak dostaje się gdzieś w ustronne miejsce śród puszczy w nocy. Tutaj kobiety wpół nagie tańczą z mężczyznami; rozlega się krzyk Har, har! Sabat, sabat! — Dyable, dyable! Skacz tu, skacz tam! Kobieta pod opieką szatana oddaje się wściekłej, nimfomanicznej rozpuście! Tu, przed ukazującym się dyabłem, odbywa się ogólna spowiedź z obrzydliwego grzechu czystości i t. p. Prawa boskie ulegają tu odwróceniu i powstaje kodeks sataniczny: kochaj szatana, nienawidź Chrystusa, gardź matką i ojcem twoim, zabijaj, morduj, cudzołóż, niszcz, kradnij, rabuj — krzywoprzysięgaj i składaj fałszywe świadectwo. Wszyscy opętani zieją piekielną nienawiścią ku kościołowi katolickiemu; średnie wieki nie mogły się z tą szatańską sektą (chorych psychopatów!) inaczej uporać, jak tylko ją doszczętnie wyniszczyć. Prawda, że niejedną czarownicę usmażono