Znany zwolennik chińszczyzny, autor „Bankructwa umysłowego“ i napaści na Zolę („Zola i Wolter“), ksiądz Dębicki, rzucił się obecnie na innego mocarza duchowego, Nietzschego: zamieścił mianowicie w „Tygodniku Ilustrowanym“ utwór rymowany, poświęcony „zwolenniczkom Nietzschego,“ w którym, pragnąc widocznie, usprawiedliwić wkroczenie kapłana chrześcijańskiego na Parnas, dokumentuje swój kult obowiązkowy dla religii miłości w ten sposób, że złożonego niemocą lwa, niemogącego się już bronić, lży najostatniejszymi wyrazami: zowie go „zbirem podłym,“ który „chce wypłynąć śród łotrów powodzi,“ który ma „wytarte czoło,“ którego jedynym „celem życia są złoto, hołdy,“ który ma serce twarde, który jest wreszcie „arlekinem, szakalem, złodziejem“!
W obelgach tych uwydatnia się bezwątpienia szczerość uczuć chrześcijańskich księdza Dębickiego oraz szlachetna delikatność jego duszy: zamiast do złamanego cierpieniem filozofa iść z Chrystusowemi słowy pociechy i ukojenia, ksiądz Dębicki rzuca mu się do oczu z pięściami, wołając: „ty złodzieju!“
Ale wyrzeknijmy się łatwych tryumfów zestawiania słów księdza Dębickiego z jego charakterem sługi Chrystusowego, wogóle porzućmy stronę etyczną tego wystąpienia, która jest aż nadto jasną, aby potrzebowała jeszcze oświetlenia — i zajmijmy się jego stroną logiczną, oraz pobudkami.