Strona:PL Wacław Nałkowski-Jednostka i ogół 327.jpeg

Ta strona została przepisana.

jego lepiej urodzeni towarzysze radzą sobie w wyborze swoich sukien pozostanie dla niego tajemnicą do końca życia“ (czyż doprawdy wobec tego warto ludzi źle urodzonych kształcić, dopuszczać do wyższej sfery?)
James jako moralista występuje przeciw rozdźwiękowi między teoryą i praktyką, słowem i czynami. Naturalnie, chcemy mu serdecznie przyklasnąć, ale powstrzymujemy się wnet, gdy spostrzegamy, jak ilustruje on swój wstręt i kogo obiera za kozła ofiarnego, — oto Rousseau'a. „Rousseau — mówi on — zapalający wymową swoją wszystkie matki do postępowania wedle praw natury, do karmienia własną piersią swych niemowląt, a sam posyłający dzieci swe do domu podrzutków, jest klasyczną ilustracyą“.
Czyż tak trudno było o inny przykład, żeby akurat wyszukać Rousseau'a? Dlaczego James nie dał za przykład któregoś z wielkich geszefciarzy angielskich, którzy, jak np. Cecil Rhodes, jedną ręką sieją mord, a drugą rozdają mordowanym biblię? Nie! takiego przykładu on nie da, bo ma respekt dla ludzi „czynu“, nienawidzi „marzycieli“; zapomina, że czynem jest nietylko podbój lub założenie wielkiej fabryki, ale i przekazanie potomnym swych myśli; nawet jedno spojrzenie, jeden gest „marzyciela“ może dla rozwoju ludzkości mieć większe znaczenie, niż największa fabryka. Zapomina, że za nieetyczność geniuszów w rodzaju Rousseau odpowiedzialnem jest społeczeństwo, zbiór takich ludzi „czynu“, ktorych czyny zmierzają ku zatruciu życia geniuszów, uczynienia ich nędzarzami i stąd ku narażeniu ich na straszną walkę wewnętrzną, na konieczność wyboru między