Strona:PL Wacław Nałkowski-Jednostka i ogół 366.jpeg

Ta strona została przepisana.

lach (to jest konieczne dla studenta według p. Gr.), rzuca na nią miłosne spojrzenia, nawet ściska w tańcu o, do dyabła!), radby „paść na kolana jak przed świętą pańską“ (właściwie chyba przed prostytutką, która oddała się mężczyźnie, kochając innego), ale ona odpowiada mu spokojnem spojrzeniem rezygnacyi. Pani ta ma przytem córkę, która jest równie piękna, szlachetna i rozumna (to już jest w tym arystokratycznym rodzie po kądzieli), choć dzieci zrodzone z małżeństw skojarzonych bez gorętszej skłonności zwykle nie bywają osobliwe, no, ale jak wiadomo, autor jest w rozterce z nauką. Bohater nasz jest tym wszystkiem zachwycony, czerpie ztąd otuchę, jest szczęśliwy, dumny, ma mimo to „wiarę i nadzieję,“ (a cóż za idyota!), poucza kolegów, mozolących się nad nauką, że „premia za naukową rozprawę są zabawką trzygroszową wobec pozyskania takiego skarbu“ (tj.: panny z arystokratycznego domu) i t. d. A koledzy, książkowe móle, zazdroszczą mu, czują się zawstydzeni, rzucają książki, chwytają za czapki i spiesznie wybiegają na dwór. Po co? — tego nie objaśnia pan Grabowski, czytelnik jednak domyśli się: zdjęły ich nudności, tak jak i czytelnika.
Jeżeli już kto chce koniecznie służyć, to niech to czyni przynajmniej dobrze, bo inaczej panowie wypowiedzą mu służbę.