sich«, do odczuwania wrażeń absolutnych, nie zaburzonych żadnemi warunkami ubocznemi, nieskrępowanych żadnemi więzami względności. I oto ta jednostka „normalna“ widzi jaknajwyraźniej, i naucza ludzkość, że niebo ma barwę sromotnej gumiguty, a las barwę wstrętnej posoki. Takie są barwy prawdziwe, absolutne. Lecz i w takim nawet razie ludzkość, pozbawiona zmysłu bezwzględności, oświecić się nie da; ona, gruba i naiwna, „wzięta na kawał“ przez siłę natury, zachwycać się będzie nadal uroczą zielenią lasów, cudownym błękitem nieba, lazurem gór dalekich.
Jak w powyższym porównaniu tak i w danym razie nic to nie pomoże, iż nam p. S. powie o artystce rzeczy najnieartystyczniejsze: że „jakkolwiek w technice nie przytrafia jej się nigdy brzydki wypadek“, to jednak „bierze ona tylko na kawał“; że „nie ma nerwu muzycznego, nie ma polotu, nie ma indywidualności“, że nawet technika, jako wykuta, nie jest jej zasługą itd.[1]; cóż to wszystko pomoże: dla grubych natur ludzkich, nie pojmujących prawdy absolutnej, będzie to zupełnie niezrozumiałe wobec tego jednego faktu, że artystka posiada tę „siłę“, ten „święty ogień“, co porywa i entuzyazmuje słuchaczy![2].
- ↑ Prosimy porównać, jak podobne są wrażenia p. S. do wrażeń „Kuryerów“, które miały niby „wyśrubować“ pannę W., a jak antypodycznie sprzeczne z przytoczonemi wrażeniami krytyków zagranicznych, wziętych naturalnie „na kawał.“
- ↑ Z drugiej strony celem naszym nie jest bynajmniej przekonać p. Selikę; pozostanie ona bezwątpienia przy swych wrażeniach i nadal; my chcemy tylko dać sposobność czytelnikom „Prawdy“ zadośćuczynienia ważnej zasadzie sprawiedliwości: »audiatur et altera pars.».