Strona:PL Wacław Nałkowski-Jednostka i ogół 393.jpeg

Ta strona została przepisana.

waż „nie miała zbyt wielkich trudności w zwalczaniu uniesień“; że „mogłaby równie dokładnie grać przez sen, jak na jawie“; że „szkodzi jej zbyt wielka pewność siebie“ itd. Wszystkie te twierdzenia służą do psychicznego scharakteryzowania artystki jako bezczuciowej, bezdusznej maszyny, jako prawidłowo działającej katarynki!
Tymczasem ta katarynka p. S., ta bezduszna maszyna „mogąca grać równie dobrze przez sen jak na jawie“, gra jednak zupełnie inaczej w różnych chwilach i różnych okolicznościach; inaczej śród kółka ludzi życzliwych i natur pokrewnych, inaczej tam, gdzie słuchają jej nie pojmujący lub niechętni — tak potrzeba jej, jak każdej wyższej organizacyi nerwowej, tej świadomości, że dusza jej znajduje oddźwięk w duszach pokrewnych. Ta bezduszna maszyna, z taką „pewnością siebie“, pomimo zupełnego opanowania techniki, pomimo tylu powodzeń, drży przed każdym wystąpieniem — tak mało sądzi o sobie, tak wiele od siebie wymaga. Ta katarynka miewa nawet „na jawie“ chwile takiej niewiary w siebie, takiej depresyi, że po całych dniach nie jest w stanie grać; kiedyindziej następują znów chwile napływu szalonej energii, w których grywa jak natchniona po wiele godzin prawie bez odpoczynku, po czem jest bliską omdlenia. (Czyż wobec tego może być mowa o wykuwaniu techniki?)
Tak więc ta bezduszna maszyna w wyobraźni p. S. jest w rzeczywistości subtelną organizacyą nerwową, naturą głęboko czującą, zdolną do namiętnie-artystycznych porywów, naturą o cechach genialności.
Że natura taka nie posiada sprytu życiowego,