Strona:PL Wacław Nałkowski-Jednostka i ogół 398.jpeg

Ta strona została przepisana.

stowych, przeciw tym ideałom występują wrogo, są, bez względu na swe pochodzenie rasowe, skazane etnicznie na zagładę. I gdyby rdzenne społeczeństwo w całej swej masie miało zawsze zachowywać się wrogo, lub choćby tylko opornie, wobec rozwoju wiedzy i ideałów społecznych, to prędzej, czy później nastąpiłaby u nas zupełna pseudomorfoza etniczna: przyszły badacz ludów byłby zmuszony współczesnych sobie Polaków zaliczyć do rasy semickiej.
Broniąc element żydowski od napaści antysemitów, autor przechodzi w części do ataku i zadaje napastnikom dotkliwe razy: „jeżeli Żydzi w Polsce trudnili się lichwą i szynkarstwem, co wskazuje, że inne środki zarobkowania były im co najmniej utrudnione, to czerpali oni soki z włościaństwa na korzyść żywiołu szlacheckiego. Zarobionemi bowiem pieniędzmi z lichwy okupowali się Żydzi nadmiernym podatkom i kontrybucyom, a wyszynkiem wódek szlacheckich wzbogacali właścicieli gorzelni i korzystających z praw propinacyjnych: szlachtę i wielkich panów“. Krzykacze, geszefciarze antysemiccy nazwą to żydowską bezczelnością, ale niech się powstrzymają w zapale, gdyż autor opiera się tu na poważnych autorach „rdzennego“ pochodzenia: na historyku, Władysławie Smoleńskim, oraz na pośle pińskim, Mateuszu Butrymowiczu.
Co do syonizmu, to autor genezę jego widzi w eksterminacyjnej polityce Bismarka, który usiłował zwalczyć ideę Lasalle'a i Marx'a; to wywołało antysemityzm i w następstwie syonizm. Obok ludzi idei, zwłaszcza gorącej młodzieży, cierpiącej już na ławach szkolnych prześladowanie i poniżenie ze strony „rdzen-