Strona:PL Wacław Nałkowski-Jednostka i ogół 492.jpeg

Ta strona została przepisana.

ścią, podczas gdy drugi reprezentował przyszłość; a komuż nie uśmiecha się przyszłość, choćby tak jak owemu naiwnemu Madziarowi — „biała szata“. Wybrałem więc przyszłość.
Ciemna brama zajazdu, niby tunel, woń stajni, metaliczny dźwięk zaprzęgów, świst włosienia ogonów, któremi konie, stojące u żłobów, oganiają się od much, chrzęst owsa gryzionego, chomąta dawnego stylu na koniach — wszystko to przypominało mi żywo błogie lata dziecinne, gdy się podróżowało „wozem, końmi, sam i z cicha, a nie piecem, gdzieś do licha“.
Wiadomo, że niektórzy takie lub tym podobne osobiste wspomnienia dzieciństwa usiłowali uczynić kanonem estetyki i uszczęśliwić prozaiczną ludzkość powrotem do dawnych środków lokomocyi przez usunięcie kolei żelaznych, jako nieestetycznych! Jeżeli kiedyś ludzkość wymyśli środki lokomocyi od kolei żelaznych doskonalsze, to przyszli estetycy tego gatunku wystąpią przeciw nim i będą wymagali utrzymania kolei żelaznych, jako jedynie estetycznych, sielankowych.
W zajeździe podano mi obiad: mięso było zupełnie podobne do miejscowych świętokrzyskich kwarcytów; ta sama barwa szaro-czerwonawa, te same białe żyłki, ten sam numer na skali twardości. Podobieństwo było tak wielkie, że mogło złudzić niejednego petrografa; musiałby on na pewno z pomocą balsamu kanadyjskiego przygotowywać z tego mięsa szlify i badać je pod mikroskopem w świetle spolaryzowanem. Ja jednak, pozbawiony tych wszystkich naukowych przyrządów, doszedłem do rozpoznania