Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 094.jpeg

Ta strona została przepisana.

Stawiają: już im polskie imię w lekkiéj cenie,
Którego im większy strach przedtém mieli w oczu,
Tym durniejszy, jako koń, gdy zbędzie poboczu,
Ani już kupcom wolno w ich postać kolei,
Nie mogą się w chwyconéj ukoić nadziei,
Że ścianę, od któréj ich przestrzegały wróżki,
Swemu Mahometowi porąbią w podnóżki.
Dodał serca Moskwicin zajątrzony jeszcze,
Że się w własnéj krwi jego monarchia pleszcze;
Bo podtenczas Polacy nieprzerwanym cugiem
Krnąbrny naród moskiewski takim myli ługiem.
Leci poseł za posłem, upominków gęstwa,
Chwalebne winszowania z Polaków zwycięztwa,
Prośby i obietnice i wszelkie przynuki,
Żeby rznęli między się Koronę na sztuki.
I nie wielkiéj już było potrzeba namowy:
Bo Achmet, tryumfami świeżemi surowy,
Posyła Skinderbaszę, wielkiéj sławy męża,
Aby jeszcze z Polaki sprobował oręża;
Rozdwojone tam siły: zwykłém da Bóg szczęściem
Trupem tego narodu ich pola zagęściem.
Tém basza napuszony leci jako z kusze,
Tusząc, że wojska w Moskwie; lecz skoro u Busze
Obaczył Żołkiewskiego ludzi i armaty,
One ekspedycyą skończyli traktaty.
Wtenczas wzięły Wołochy Turczyna za pana,
Które dotąd na obie chromały kolana;
Myśmy się swego prawa już wyrzekli cale
A co prawda żeśmy go mieli téż omale.
Tak rozumiał Żołkiewski, że mniejsza jest z chromem
Hołdownikiem utrata, a niżeli z domem
Ottomańskim nieprzyjaźń i wojna widoma;
Każdemu psu kość luba, każdemu łakoma,
A kiedy mu czémkolwiek gębę zatkasz, prawi,
Tym się kąskiem, będzie-li chciał szczeknąć, udawi.
To wzdy ledwie Żołkiewski u Turków wyswarzy,
Że chrześcijanie tamci będą hospodarzy.
Ten traktat z Skinderbaszy wtenczas miała Busza.
Czego nam żal, lecz późno na radę z ratusza!
Późno i ciebie serce, hetmanie, zaboli,
Skoroś dał prowincyą pogańskiéj niewoli,
Skoroś stracił przedmurze, za którego cieniem
Nie zaraz nas przykry wiatr pierwszém doszedł wieniem;