Strona:PL Wacław Potocki-Wojna chocimska 095.jpeg

Ta strona została przepisana.

A teraz rychléj wojnę niźli ujźrym posła
W Koronie; lecz to wszytko bozka ręka niosła!
Wtém Achmet, pod którym się te toczyły burze,
Cesarz turecki, oddał winny dług naturze.

Straszny dekret zaprawdę i gdyby nie z nieba
Ferowany, okrutnym nazwaćby go trzeba,
Który prawem nieprawném okrywszy krąg świata,
Cokolwiek na nim żyje, wszytko w ziemię wmiata.
Tymże musem monarcha co i gnojek lichy,
Kiedy czas przyjdzie, lezie pod nię na trzy sztychy.
Tak z barłogu chudzinę jako pana z puchu
Wepchnie do grobowego Lachezys zaduchu!

Na Achmetowym tronie, ledwie pierwsze progi
Dzieciństwa przestąpiwszy, siadł Osman, co z bogi
Górną porówna myślą część młodości, głupi!
Nie wie, że równo młodych z staremi śmierć łupi;
Owszem więcéj cielęcych, jako sami wiecie,
Skórek niźli wołowych bywa na wendecie.
Dawne młodych przywary, dawne te są błędy,
Że zdarszy się z opieki, jako ryba z wędy,
Blaskiem nowéj swobody zaślepiwszy oczy,
Do swego się zginienia sama młodość toczy;
Prawdy słuchać nie może; musi-li? to gorzéj
W sercu go niż trucizna jadowita morzy.
To u nich przyjaciele, to są faworyci
Owi dworscy legarci, owi pasorzyci,
Pochlebcy i grubarze po naszemu rzekę,
Którzy wziąwszy na swoję panicza opiekę,
Wkoło go jako gęste otaczają strzępki,
Wielkie jego dostatki, mowy i postępki
Z pokorném podziwieniem od rana do zmierzchu
Tylko nie dokładając w oczy chwalą wierzchu,
A jako psi do jatki idąc za baranem
Powtarzają: nie długo będziesz wielkim panem,
Których wszytka robota i w tém kładą zyski;
Skłamać, zagrać kto umie, chodzić przed półmiski,
Póki czują o kocie i ojcowskim zbiorze,
A gdy reszty w ostatnim przewąchają worze,
Rozbiegą się i każdy w swoję stronę kinie,
A jedynak, jak beczka zbywszy soli, spłynie,
Toż ubitym gościńcem i bez kałauza,
Trafi lub do zakonu, lubo do zantuza,